poniedziałek, 19 października 2015

DALEKO OD SZOSY VII

Ehh....jak ten czas szybko leci....właśnie zakończyła się VII edycja naszego najstarszego rajdu – naszej ukochanej przeprawówki. Ale po kolei...

PIĄTEK 16.10.2015

Godz. 17, wsiadamy z Januszem w zapakowany po dach samochód i ruszamy do Nowogardu. 



Na rogatki miasta wpadamy, gdy za oknem auta jest już ciemno. Pada deszcz...Na bazie w Sarnim Lesie czeka już na nas Piotr. Zimno...ale to nic. Zabieramy się do papierkowej roboty, a towarzyszy nam szum...farelki :-) Praca się rozkręca, gdy dociera do nas Beatka. Dookoła pełno roadbook'ów bindowanych w pocie czoła przez Janusza. 


A za oknem słychać dźwięk silnika. To pierwsi goście Krzysiek i Paweł, mordziaki ze Szczecina. Przynoszą ciacho...pycha, bo my głodni już jak wilki. Robi się wesoło, my pracujemy, chłopaki snują plany na jutro.Wieczór kończy nam się ok 1 w nocy. Spadamy pospać, bo od rana czeka na nas ostra praca.


SOBOTA 17.10.2015

Sobotni ranek wita nas oczywiście czym? Deszczem....Leje, leje, leje. Zastanawiamy się czy pogoda nie odstraszy nam uczestników. Ok. 6 pojawiają się pierwsi twardziele...chłopaki z Cisów w Nowogardzie. A potem fala zapaleńców płynie....i płynie. Biuro otwieramy o 7. Siadam przed kompem i zaczynamy zapisy. Beata pobiera opłaty, wydaje pakiety startowe. Piotr informuje co i jak...no wiecie...objaśnia roadbooka. W tym czasie Andrzej z Januszem – dwie zmokłe kury :-) wypuszczają uczestników na trasę.






Ostatni wyjeżdżają o godz. 9. W las poleciało 61 załóg. Mamy chwilkę wytchnienia, szybka kawka, śniadanko i dalej do pracy. Andrzej zostaje na bazie...ma bojowe zadanie...musi ugotować grochówę na ponad 120 osób :-) 




Piotr, Janusz i ja wsiadamy w samochód i lecimy na trasę. Szukamy znaków jak tropiciele...ooo! Już tu byli! Pierwszych łapiemy na nasypie kolejowym i łące. Piękny widok, gdzie nie spojrzysz terenówki. Jedna w błocku się tapla, inna próbuje chyba umyć się w rzeczce. Słychać rady, czasem śmiechy, ryczą silniki, czuć zapach spalonego błota. 





Pędzimy dalej....napotykamy pierwszego samotnego jeźdźca – quadowiec, Piotrek. Jedzie sam na czele stawki, przeciera szklaki. Ma za sobą połowę trasy, zmęczony ale gestem uniesionego w górę kciuka pokazuje nam, że jest super. 


Tam też spotykamy naszych znajomych Wielkopolan. To Alina i Jacek, z którymi zwykle spotykamy się na Maratonie Żubra. Tym razem są gościnnie chcąc pooglądać jak to jest na Daleko od szosy. 


Umawiamy się na wieczór i lecimy na bazę przygotować się na powrót pierwszych załóg. Powoli zapada zmrok i docierają pierwsi uczestnicy. Jedni, bo coś się zepsuło, inni skuszeni chyba zapachem gorącej grochówki. Pod bazową wiatą robi się tłoczno i głośno. Następuje wymiana wrażeń i ogólnie rozpoczyna się biesiadna integracja. Ognicho płonie, kiełbachy na ruszcie, napoje wyskokowe na stołach, gra muzyka. Nikt nawet nie odczuwa, że to jesień a my pod chmurką. Nic nas nie odstraszy! Jesteśmy twardzi offroadowcy :-) Nawet potańczyć się nie boimy :-) 


Ok 3 w nocy opuszczamy rozbawione towarzystwo i lecimy naszym Lucjanem na trasę bo trzeba szarpnąć ostatnich walczących. Wracamy i na chwilkę ucinamy sobie drzemkę, jednym uchem nasłuchując czy ktoś jeszcze nie wrócił.

NIEDZIELA 18.10.2015

Poranek nie najgorszy ... hurrrra!!! Nie pada!!!! Ludziska albo śpią albo już na trasie. Pijemy z Januszem kawkę przy ognisku. Powoli zbierają się Ci, którzy już zakończyli swoją przygodę i tylko czekają na ogłoszenie wyników. Wybija godz 12. To ostateczny termin oddania kart startowych. Siadam z Beatką przed komputerem i rozpoczynamy zliczanie. Uwierzcie...to nie jest takie proste....karty wilgotne, zamazane, ubłocone. Niezłe wyzwanie dla oczu, ale walczymy...całe dwie godziny. Nareszcie mamy to!!!! Wiemy już kto wygrał!!! Janusz zabiera oficjalne wyniki i wychodzimy z biura. Wiecie co? Pada!!!!!!! Zniecierpliwieni uczestnicy oczekują już na nas pod wiatą. Parę przemówień i podziękowań i Janusz zaczyna podawać wyniki.





A potem wiadomo...podium, pucharki wręczane przez samego Burmistrza Nowogardu, chwila dla fotoreporterów, gratulacje i.....nie do wiary!!! Nadszedł czas pożegnania...trochę smutno, łezka w oku ale to nic...przecież spotkamy się znowu za rok :-)



Dziękujemy Wam za to, że tyle lat trwacie przy nas wiernie. Jesteście wspaniali! Wszyscy, bez wyjątku!