niedziela, 31 stycznia 2016

PODSUMOWANIE 2015 ROKU

Moi Kochani!!!!

Całkiem niedawno zakończył się pełen wrażeń rok 2015r. W Off-road factory mamy taki zwyczaj, że spotykamy się we czwórkę tj. Beata, Piotr, Janusz i ja na corocznym podsumowaniu roku. Dotychczas odbywało się to w domu u Państwa Brodzkich ale tym razem chłopaki wymyślili, że będzie inaczej. Padł pomysł, że spotkanie będzie wyjazdowe, i że może byśmy przy okazji spotkali się ze znajomymi, którzy pomagają nam w realizacji naszych projektów, jak również w nich uczestniczą. No i pojechaliśmy do Grzybowa koło Kołobrzegu :)

My dotarliśmy tam nieco wcześniej niż reszta, gdyż musieliśmy przecież odbyć naszą coroczna "burzę mózgów" Trudno było się zabrać do pracy w tak pięknym miejscu jakim jest Willa Niezapominajka, w której zamieszkaliśmy dzięki uprzejmości Joanny i Jacka Pawlickich.


Po niewielkim ociąganiu się usiedliśmy do pracy. Właściwie zawsze się ze sobą zgadzamy więc nie było wrzasków, kłótni i takich tam.... :) Chłopakom od czasu do czasu zdarza się bujać w obłokach, Chociaż tym razem trudno im się dziwić jak myślami byli już przy wieczornej imprezie i wyżerce :)


 Jednak my kobiety panujemy nad sytuacją...

Zwłaszcza ja :)
Ciach, ciach i po dwóch godzinkach było po zebraniu...Mogę tylko powiedzieć, że kilka pomysłów wpadło nam do głowy ale o tym na razie ciii.... :)
Część oficjalną zakończono rytualnym tańcem  Państwa B. :)

Późnym popołudniem zaczęli się zjeżdżać goście...




















Przyjechali Delfina i Krzyś, Alina i Jacek z Wronek, Gosia i Andrzej z całą swoja rodzinką, Przemas, Wojtek, Kamila z Patrykiem z Bytowa, a także przyszli nasi gospodarze Asia i Jacek.

Na początku postanowiliśmy pokazać wszystkim zebranym, krótką prezentację na temat tego, co zrobiliśmy w 2015r.  zaprezentowaliśmy także projekt naszego nowego loga...
I w tym miejscu wywiązała się dyskusja, za którą jesteśmy Wam wdzięczni. Jednak nie ma to jak rady i opinie naszych przyjaciół. Zostajemy przy starym logo, które wszyscy już znają
i utożsamiają właśnie z nami.

No a potem się zaczęło. Tańce, hulanki, swawole a przede wszystkim....wielka wyżerka. Chyba największa furorę zrobiła karkówka Wojtka. Kilka osób wraz z paroma butelkami czekoladówki zaginęło podczas jej grillowania :) Zresztą co ja tam będę wam pisać, sami zobaczcie co się działo...
 














Odbył się także koncert karaoke i pomimo, że ostro trenowałam z moją przyjaciółką Jagą.......
....to moim zdaniem niekwestionowanym królem tenorów został Andrzej... :)



I tak do białego rana. Nie wiem jak innym ale mi i Januszowi impreza zakończyła się ok. 4 nad ranem w pokoju nr 6 u Aliny i Jacka, na symbolicznej szklaneczce...no dobra dwóch...whiskacza :)
I uwierzcie mi, że niedzielny poranek to ja miałam barrrddzzzzooooo ciężki :)


Na początku zapomniałam powiedzieć, że ten nasz wypad był dwudniowy. Tak więc po gorączce sobotniej nocy nastała niedziela. Przywitała nas dużymi opadami śniegu, co szczególnie nas Szczeciniaków ucieszyło jak dzieci, bo przecież u nas śniegu jak na lekarstwo. Do tego miałam w głowie tylko jedną myśl, czy niektórzy z nas spełnią wczorajsze obietnice. Bo Wy jeszcze wszystkiego nie wiecie.... Jacek Pawlicki jest morsem i na wspólną kąpiel w styczniowym Bałtyku namówił Piotrka. No i dziś miał być ten wielki dzień...Tuż przed godziną 12 wybraliśmy się wszyscy na pobliską plażę, aby ten wyczyn zobaczyć. Osobiście pomyślałam, że w sumie to może byłoby to samo jakbyśmy się porozbierali i na golasa zrobili aniołki na świeżutkim, białym puchu śnieżnym :) Brrrr....chyba mi odbiło, albo może to jeszcze te promile wczorajsze działały :)


Po krótkim spacerze dotarliśmy na plażę....Wybiła godzina 12..."Wejdzie do tej wody, czy nie wejdzie?" - oto pytanie, które pewnie większość z nas miała w myślach. A tymczasem Piotrek, nasz bohater dnia, rozpoczął z grupką miejscowych morsów rozgrzewkę. Potem chłopaki szybko się porozbierali i hoooopppppp do wody!!! A Piotrek z nimi....!!!!!



 To był widok....uwierzcie....nawet co niektóre kobiety popadały na kolana :)

Piotrek, Jacek i chłopaki morsiaki......wielki szacun dla Was!!!!

Aaaaa i jeszcze jedno!!!

Janusz, Przemas....nie wiem czy Wy pamiętacie złożone w sobotnią noc deklaracje, że jak Piotrek się wykąpie w lodowatym morzu to za rok Wy robicie to samo? MY TO PAMIĘTAMY!!!! Słowo się rzekło, czekamy..... :)

Szybko upłynęły nam te dwa dni...popołudniem nadszedł czas pożegnań...i powrotów....i pożegnań :) Jakoś trudno było się rozstać, że niby zapomniana miska, garnek czy talerz... :)
Na zakończenie imprezy chóralnie odśpiewano znaną piosenkę "Na pożegnanie wszyscy razem hip hip hura, hip hip hura" i nasze spotkanie można było uznać za zakończone.

Kochani!!! Dziękujemy Wam, że byliście z nami. Za Wasze miłe towarzystwo, za wasz uśmiech i humor. za wspaniałą zabawę, pyszne jedzonko, dobre trunki. Dziękujemy, że mogliśmy spędzić z Wami te niezapomniane chwile. Myślę, że od tej pory takie spotkania będą "nową świecką tradycją" Off-road factory.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz